kiego wrostu, zręczna i zwinna, biegała zakłopotana na kilka dni przed owym odczytem... obawiała się okazać za mało gościnną, mąż lękał się tylko by nią nie była zanadto. Czarnemi oczkami goniła za nim niespokojna, pytając nieustannie czy nie zapomniała o czém, czy nie było jeszcze czego potrzeba....
Mieszkanie niezbyt wytworne, nie nadto smakownie urządzone, bo on sam przy wielkim rozsądku mało miał gustu i wcale nie czuł powołania do wykonania o nim, a ona żyła w swym kątku u dziecinnych kolebek... dowodziło jednak zamożności gospodarzy.
Tylko nie był to już ów dawny dom żydowski, w którym Mesusse widać było przy drzwiach każdych i świecznik siedmioramienny, i na ścianach obrazy symboliczne a napisy biblijne. Wyglądał europejsko, bez charakteru wybitnego, surowo, poważnie, żyda w nim domyśleć się było prawie niepodobna.
W dniu oznaczonym, nad wieczór, mała pani Bartoldowa, pozamykawszy dzieci, bo ją przestrzeżono że te się w towarzystwie pokazywać nie zwykły (co ją bardzo zdziwiło) — wystrojona już biegała kłopocząc się zawczasu czy przyniesiono
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/259
Ta strona została skorygowana.