Podanie mówi, że gdy raz szkoła już pełną była ludzi, a uczniowie wszyscy, obyczajem wschodnim siedzieli na ziemi, tak iż Akiba na miejsce swe inaczéj by był przejść nie mógł jak depcząc po głowach tłumu, wolał pozostać ostatnim przy drzwiach, niżeli się tego dopuścić. Wszyscy żądali aby zajął miejsce swoje, lecz on usiadł u nóg ostatniego ze słuchaczów, aby się nie przedzierać depcząc ludzi.
Znakomity uczony tamtego czasu Rabbi Ismael, opłakiwał śmierć ukochanego syna. Było zwyczajem że cała szkoła w takich razach udawała się do siedzącego w żałobie, dzieląc jego boleść i cześć mu wyrządzając. Razem z innymi przyszedł doń i Akiba. Ale gdy miał w imieniu wszystkich przemówić do ojca, głosu podnieść nie chciał, aby się nie zdawało że szkole przodkować pragnie.
Gdy potém po stracie jego własnego dziecka, przyszła doń szkoła cała, rzekł w pokorze.
— Przyjmuję cześć mi wyrządzoną, albowiem nie mnie ją oddajecie, ale religii któréj jestem nauczycielem. Im człowiek więcéj wynosi się z nauki swojéj, mawiał, tém się staje godniejszym pogardy.
Gdy któryś z nauczycieli cieszył się zbytnio z odniesionego w rozprawach zwycięztwa, Akiba mu rzekł ze smutkiem: Jaśniejesz radością ja bo-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/270
Ta strona została skorygowana.