Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/304

Ta strona została skorygowana.

wało za naturalnego przymierzeńca, stał się mimowolnie wrogiem, tych co swoją i jego niewolę skruszyć chcieli!! Jeżeli rewolucya wybuchnie, sto lat kajdan dla nas... wam... zguba....
Ślepi! dodał, ślepibyście byli gdybyście nie widzieli że ta rewolucya którą manifestacyami, jak dzisiejszą rozpoczynacie, ta rewolucya jest przez rząd wywoływaną, że ona go zbawi i ocali....
Gdybyście, nie wiem wiele, rok, dwa, trzy poczekać umieli... szlibyśmy razem do niezawodnego zwycięztwa.... Mielibyśmy czas przysposobić wojsko, zaszczepić w ludzie inne pojęcia, dokonać emancypacyi którą despotyzm dla siebie rozpoczął, a mybyśmy z niéj skorzystali.... Gdy płomię rewolucyi buchnie nad Newą naówczas róbcie ją u siebie, prosimy, ale nie dziś.... Z kim tu gadać? z kim? dodał gorąco.
— Ale ja nie wiem, rzekł Jakób.
— Jakto nie wiecie? to być nie może! zawołał Moskal, wybyście nie wiedzieli!
— Szczerze wam powiadam... nieznana młodzież włada dziś wszystkiém... młodzież więcéj mająca zapału niż rachuby....
Gromow ręce załamał.
— Nie, to być nie może, rzekł, w tém jest