— Słyszeliśmy już to, rzecz nie nowa, rzekł Jakób, rachuba nie wiem czy godziwa, ale może być słuszna... do pewnego stopnia. Naprzeciw niéj stawię to tylko, że ocalając życie i majątki... nous sauverons tout... fors l’honneur. Sam ten fakt że my jedni zostaniem cali, już nas potępi. Powtóre, część jakaś szlachty zostanie zawsze, potrzecie rząd się znuży i wyczerpie, Rosya ma wewnętrzne kłopoty i choroby... a za lat dziesięć...
— Za lat dziesięć, jeśli my tu nie będziemy panowali, tośmy trzech groszy niewarci!! zawołał ręką machając suchy człowieczek.
Panujemy już przez giełdy i przez wielką część prassy niemieckiéj połowie Europy... mamy w rękach kawałek Francyi jeśli nie całą... a tu będzie, nasza stolica, Jeruzalem nowe.
— O mój panie! rzekł Jakób, daleko jeszcze do tego... przez egoizm nie zajdziemy do celu... lepiéj jest zbratać się z krajem ofiarą szczerą, wyrobić sobie szacunek, dowieść że naród Izraela jest narodem szlachetnym, że uciemiężony nie spodli się nigdy stając przy sile, po stronie ciemiężców. Bądź co bądź, rachuba chytrości nigdy nie sprosta poczciwéj rachubie... liczmy na rzeczy święte....
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/324
Ta strona została skorygowana.