Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/327

Ta strona została skorygowana.

— Student!! rzekł Symon pokazując na Jakóba, widoczna rzecz — student!
Niektórzy się uśmiechali, Bartold namarszczył.
— Wszystko to piękne, rzekł, cnota drogą jest każdemu człowiekowi pojedyńczemu, w człowieku publicznym, gdy idzie o byt narodu, nie tą się już miarą mierzy.
— Jest to stary i zgubny przesąd, zawołał Jakób, przesąd równający się guślarstwom co kazały trupią pić tłustość aby zostać szczęśliwym, tak samo nakazywali starzy politycy być łajdakiem dla zbawienia narodu. To fałsz, narodu złém ocalić nie można.
— Jesteś ostry, absolutny i niepraktyczny, rzekł Bartold, ale ci to darowane, bo życia i świata nie znasz....
— Po nad życiem i światem czuję Boga, rzekł Jakób, i prawo jego, a prawo nie cierpi wyjątków.
„Wybierzesz życie, mówi Mojżesz, ażebyś żył; będziesz miłował Jehowę Boga Twego, Prawo, bo On jest życiem Twojém i długością dni Twoich.“
— Kochanie moje, szepnął Symon, jak raz pójdziemy do Mojżesza na konsylium, będzie téj narady na trzy dni, a ja mam — spojrzał na zegarek — giełdę....