Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/37

Ta strona została skorygowana.

nany głęboko, odzywając się szczerze, walcząc za zasady moje — zyskałem tylko sławę wielkich nadziei komedyanta; bo otaczający mnie wszyscy byli komedyantami; nie mieściło się im w głowie aby kto miał przekonania i zasady i w imie ich szedł drogą prostą. Oburzało mnie to, ale dawało miarę ludzi i czasu, w którém nic nie jest... a wszystko stoi na owem: mundus vult decipi, ergo dicipiatur.
Jedyną pociechą tych ciężkich dni próby i zwątpienia była Tilda. Aż nadto już wyspowiadałem się wam z tego jakem ją kochał i czém była ta miłość nasza, cichy kwiat ukryty w liściach zielonych. Z nią przynajmniéj nie posądzany szczerym być mógłem, uczucie trafniejsze nad wszelkie rozumowania dawało jéj wiarę we mnie i słowa moje. Mówiliśmy o wszystkiém co zwykłych rozmów między młodym mężczyzną a kobietą nie bywa przedmiotem, ale téż Tilda była daleko wyżéj, poważniéj wykształconą niż zwykle bywają młode panienki jéj wieku i stanu. — Nie wiem jakim cudem nauka, rozmyślanie, badanie, serca w niéj nie tknęły i nie wyziębiły.
Wielu jednak rzeczy dotknąć nie mogłem mówiąc z nią, boby w ich ocenieniu domyśliła się łatwo zdania mojego o ojcu swoim, dla którego