— Ale tylko do Lukki, wedle umowy! rzekł śmiejąc się Henryk.
— Nic nie szkodzi, nim dojdziemy do Lukki, ja cię do szaleństwa doprowadzę! zawołała śmiejąc się. — A wy, panowie artyści wędrujący pieszo, dokąd? czy wolno spytać?
— My, idziemy do Pizy! rzekł Iwaś.
— A! do Pizy! Pisa morta! nudna! cmentarz... Arno jakby pomyi było pełne... błotniste... fe! fe! przerwała Włoszka. — Panowie powinniście pójść za moim wozem zwycięzkim do Lukki, tam każdemu z was dam — po fidze i pożegnam.
Zaczęła się śmiać do rozpuku i znowu śpiewać:
Giudica questo fatto, e manifesta:
E dimmi chi lo soffre piu dolore,
L’uomo che va, sa donna che resta!
(Kupido, któryś jest miłości sędzią,
Sądź ten czyn proszę, wyrokuj,
I powiedz kto z nas cierpi więcéj:
Skończyła znowu śpiew śmiechem, ujęła Henryka pod rękę i pogłaskała pod brodę deklamując przesadnie: