się w ślady jego jako służebnik... ale śmiechy rozlegają się po pustkowiu, biesiaduje Izrael z niewiernemi, z córkami Moabitów, pieści się i ucztuje z pogany i zmięszał się z pokalanemi... a Bóg mu nawet, wzgardziwszy nim, nie chce zesłać męża coby nań zawołał... bo już może lud ten niegodzien jest wejrzenia Bożego, głosu Bożego i męża od Boga zesłanego.
I wyście nad nas nie lepsi, zawołał unosząc się Jakób i powstając z ziemi — i wy jak my w straszliwym jesteście upadku; oszaleni, pijani, rozpasani na szyderstwo. Gdzież Bóg wasz? gdzie jakikolwiek Bóg i jakakolwiek świętość w świecie dzisiejszym? gdzie wasza gwiazda przewodna? — Ciemności ogarnęły ziemię... zapalono lampy, przyniesiono dzbany, legli rozpustnicy na łożach i ucztują Baltazary!... nie warci by palec Boży napisał im przestrogę na ścianie...
Sąż to ludzie te istoty obleczone ludzkiém ciałem, mówiące językiem człowieczym, a bez ducha, bez serca i bez Boga?...
Wiesz, przeszedłem świat stary ten... płynąłem na wschód, zwiedziłem grody Palestyny i narody pomiędzy któremi rozsypany jest Izrael, badałem mahometanów i siadałem pod namiotem arabów;
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/61
Ta strona została skorygowana.