codzienne. Był to brat mojego opiekuna, mój téż krewny daleki. Zwał się on Symon Borah.
Bracia dwaj nie lubili się z sobą. — Symon naprzód nie był wcale człowiekiem praktycznym, stracił znaczną część majątku, handel jego szedł źle i biednie. Opiekun mój już dla tego samego że z obowiązku familijnego, pomagać mu i ratować go musiał, miał wstręt do niego; potém dwie téż ich natury były z sobą sprzeczne, nieprzyjazne sobie. Symon tak dobrze jak brat jego nie miał żadnéj wiary, ale był uczuciowym, fantastą, miał serce, przywięzywał się łatwo, był płochy, dziecinny czasem a jedynym przymiotem rehabilitującym go w oczach ludzi był dosyć ostry dowcip którym drugich i siebie kaleczył nielitościwie, nie oszczędzając naturalnie i brata.
Symon dwa razy był żonaty, postradał obie żony; kobieciarz był wielki, zepsuty, sceptyk; miał wszakże w sobie coś wielce sympatycznego, jak zwykle tego rodzaju egoiści. — W towarzystwie milszego, zabawniejszego nadeń człowieka trudno było znaleść, obawiano się go i kochano. Takim jakim był Symon przedstawił się jako ciekawy owoc wieku i społeczeństwa... nie miał wiary a chwytał chciwie co nią tchnęło, urągał się wszystkiemu choć
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/66
Ta strona została skorygowana.