— No co? a tobie się chce śmiać z niego? zapytał ojciec.
— Czemu nie! stare durne żydzisko? Ktoby to powiedział, ktoby temu uwierzył, że ten stary widocznie z jakąś niechęcią, jakby ze wzgardą patrzy na nas... prosty żyd....
— No! no! a co nam to szkodzi? zawołał Dawid starszy, czy to my od tego schudniemy? czy zubożejemy?
— No, zapewne nie, nicbym sobie z tego nie robił, gdyby tak ładnéj córki nie miał.
Dawid starszy splasnął w ręce.
— Co to jest? co to jest? zawołał chmurno, nie zapominaj że... choć z żoną nie żyjesz, żeś żonaty.... Na co tobie ta bieda! Ty jeszcze o tém głupstwie myślisz.... Mało to takich i piękniejszych kobiet na świecie? Czy to ty sobie dawszy rozwód tamtéj, nie wybierzesz z między nich... a waj! no! no! gdybyś chciał potém wziąść choćby córkę obywatelską, czy to nie bywało podobnych przykładów?... Jak tylko tamtéj dasz rozwód, musisz się ożenić porządnie, na co mnie te proste żydy? ja tego nie chcę.... Czy to my zawsze tymi żydami być mamy? Ty wiesz, że gdybym ja
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/96
Ta strona została skorygowana.