tylko jedno, że musiano go przed nią oczernić, ale nie wpadał na myśl w jaki sposób to spełniono.
Zadumany, widząc że Tilda pospiesznie się wybiera zarumieniona i niespokojna, pożegnał ją zdala i usiadł w kącie.
W salonie tymczasem coraz gorętsza rozżarzała się rozmowa, pułkownik Sofronow, hrabia Baworow, Muza i radzca Pikuliński, udział w niéj brali.
Przedmiotem były naturalnie najświeższe wypadki, była branka, pierwsze drgania rewolucyjne, w które jeszcze wiele osób wierzyć nie chciało.
Pułkownik Sofronow dyplomatycznie bardzo odzywał się o wszystkiém, należał on do tych co przestali wierzyć w rozum Męża Stanu.
Hrabia Baworow, świeżo przybyły do Warszawy, wyznawał już głośno zasady późniéj w system ujęte przez Katkowa.
Radzca Pikuliński należał do tych radzców co nikomu nic nigdy nie radzili, a sami sobie tylko absolutną nicością dają radę. Cobykolwiek kto mówił, zawsze głową kiwał, a gdy go za guzik wzięto i przyciśniono do ściany, jak owe zabawki dziecinne co mają jeden głos tylko gdy je poruszą — wymawiał zawsze jednym tonem: — Tak, a! tak!
Czy owe tak przed pięciu minutami wyrzeczone
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/138
Ta strona została skorygowana.