nigdy szczerze nie probowano nawet zadowolnić Polski.
— No, a Aleksander I.? spytał Baworow.
— Aleksander I. obiecał jéj wiele, dał trochę i tę odrobinę natychmiast rękami brata odbierał, odpowiedział Jakób.
Pikuliński prędko odwrócił się do okna, żałował że nie wyszedł, czuł niebezpieczeństwo oddychania jedném z takim herezyarchą powietrzem; myślał już czyby nie można przypuścić że mu krew z nosa poszła... ale się powstrzymał jeszcze.
— Co to, o tém mówić próżno? rzekł Hrabia, Rosya zbłądziła, powinna była od razu wykorzenić polszczyznę, katolicyzm a szczepić prawosławie i ruskiego ducha.
— Ale pan Hrabia sam przyznałeś, zarzucił Jakób, że Rosya siłą stoi nie duchem.... Jak szczepić to czego nie ma?
— Tak, powiedziałem i nie przeciwię sobie, nasz duch to zabicie wszelkiego ducha... powinniśmy byli iść siłą, mocą, grozą a nie pochlebiać, zwodzić i obiecywać. W tém był błąd żeśmy kłamali. Między nami a Polską walka śmiertelna... bić i zabijać potrzeba....
— A cóż na gruzach i ruinach? spytał Jakób.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/147
Ta strona została skorygowana.