— Poginiemy! ale to różnica! krew bywa płodną... wiemy co robimy....
— Usłuchajcież głosu rozumu....
— A wy przysłuchajcie się głosem rozpaczy... Widzieliście wy sceny nocnéj branki? męczarnie tych których z łona rodzin chwytano? wiecie wy co to być sołdatem?
— Wiem, bo nim byłem, zawołał przybyły, tu o kraj nie o was idzie.... Wasz heroizm jest w istocie bohaterskim egoizmem... nic więcéj. Na Boga, kochajcie lepiéj ojczyznę, a mniéj te wasze honory.... Rozumu!
— Skończyliśmy z rozumem, odpowiedział Iwaś, basta! rozum jest proskrybowany, rozumem naszym szał. To hasło! bywajcie zdrowi!
Gość załamał ręce.
Przybyły ręce załamał.
W chwili gdy za odchodzącym Iwasiem ścisnąwszy tylko dłoń Jakóba wyrywał się, próbować jeszcze czyby go odciągnąć nie mógł — na progu rozminęli się z Manuem, który wszedł ze zwykłą swą butą i hałasem. Dwie te postacie, szczególniéj burka i ubiór Iwasia, który od dni kilku miał pewne znaczenie w Warszawie, uderzyły mocno nowego gościa; nosem pokręcił, czoło namarszczył
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/166
Ta strona została skorygowana.