Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/169

Ta strona została skorygowana.

stateczném jest. Cóż chcesz więcéj? wytłumacz się; rozmowa z Baworowem....
— Czyście jéj słuchali?
— No, nie, ale radzca powiada, że głosiłeś zasady okropne.
— Znacie Pikulińskiego?
— No, znam, z pozwoleniem, osieł, rzekł Mann ze zwykłém sobie grubijaństwem.
— A wierzycie w jego powieści?
— Mógłbym to wziąć na karb jego tchórzostwa, ależ Baworow ma cię także za człowieka niebezpiecznego.... Zresztą na co tu innych dowodów, nad te długie bóty, które minąłem w progu!
— Wiecież z czém ten w długich butach tu przychodził?
— A! spiskować?
— Nie zgadliście, przynosił mi przestrogę abym był ostróżny, bo reakcyjność moją życiem przypłacić mogę. Pogodźcież proszę to co on mi mówił z tém co wy mi przynosicie, będę wam bardzo wdzięczen....
Mann podniósł głowę.
— Istotnie? zapytał.
— Słowem uczciwém wam ręczę....
— To tylko dowód, panie Jakóbie, że nie ma-