Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

cie taktu, nie potrafiliście sobie zjednać żadnéj strony, a obie umieliście narazić.
— Kochany panie, jest to umiejętność właściwa ludziom sumiennym, rzekł Jakób niespokojniéj, potwarzami obrzucają ich wszyscy, zrozumieć nikt nie chce — dla czego? dla tego że stronom obu mówią prawdę gorzką, całą, nie oglądając się ani na ich fawory, ani na ich groźby.
Bądźcie pewni że jakkolwiek życzliwe wasze przestrogi oceniać umiem, nie zmienią one ani na włos postępowania mojego... będę tém czém mnie sumienie moje czyni, czém mi charakter mój być nakazuje. Gdybym ulegając wam czy im, stał się innym, byłbym kłamcą....
I skończył po hebrejsku:
„Szczęśliwy kto umiera jak się urodził, czystym i niewinnym.“ (Baba Mezzia. 107. a.)
Mann spojrzał na niego z dziwnym twarzy wyrazem, pół szyderskim, pół zdziwionym i jak zawsze dumnym; milczące to spojrzenie wypowiadało niemal: „Bądź spokojnym, umrzesz tak głupim, jakim jesteś.“
— No, więc rzecz skończona, dodał wzdychachając, z wami po ludzku mówić, porozumieć się, opamiętać was nie można...