— Jest to przezemnie tak nazwane mieszkanie, w którém zbierają się na rady... czerwoni!
— Jesteś więc z nimi?
— Ale nie! ja! zawołał Kruder, ja jestem wszędzie i nie jestem nigdzie... wchodzę, słucham, radzę, kłócę się, ale czekam. Do Kafarnaum mnie wpuszczają, chcesz? zaprowadzę.
— Nie, odpowiedział Jakób, jest to dla mnie jak być może najgorsze schronienie.
— Bądź spokojny! miejsce wcale rządowi nie podejrzane, rewizya nie przyjdzie, nikt się go nie domyśli. W tym samym domu mieszka komisarz cyrkułowy.
Jakób się wahał.
— Ale bo w istocie jużbym nie wiedział gdzie cię podziać, jeśli nie chcesz, co najlepiéj, wziąć dorożkę, wyjechać za rogatki a od stacyi konie pocztowe lub kolej — i w świat.
— Jeszcze nie mogę, chodźmy więc do Kafarnaum.
Kruder zwrócił się w uliczkę małą, dzień już był biały, ale miasto jeszcze puste, mleczarki tylko i przekupki przesuwały się tu i owdzie. Stanęli wprędce przed domem na którego progu zwijało się mnóstwo policyantów, żandarmów i miej-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/191
Ta strona została skorygowana.