krewnych i życzliwych, szczególniéj wśród ubogich handlerzy, których często radą i pieniędzmi wspomagał... a żywił zawsze dobrém słowem i starał się kierować na dobrą drogę. Nieraz gdy te brudne i ciasne kąty ze ścisnioném sercem obchodził, gdy wnikał w tajniki tych nędz i upadku moralnego współbraci, przychodziło mu na myśl temu ubóstwu wyłącznie się poświęcić...
Był téż gorliwym zwolennikiem szkółek żydowskich pozakładanych naówczas tak gorączkowo a tak późno... Pierwsze ich postępy rozradowywały jego serce, ale w pospiechu i zapale pracy około nich, widział symptom nieszczęśliwy przyszłego upadku...
Czuł on że na wszystkie nędze jedyném lekarstwem była oświata, że ona tylko mogła zbogacić, ubezpieczyć, spoić społecność i od złego wpływu ją obwarować, od niszczących wyziewów niewoli i demoralizacyi.
Pomiędzy innemi przyjaciołmi jego mieszkał tu, miły mu szczególnie dla wesołego humoru, stary Rebe Szmul, żydek którego maleńki handelek starzyzny, raz w chwili zupełnego upadku, Jakób dźwignął był własnym groszem.
Szmul należał do tych znanych miejskich włó-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/201
Ta strona została skorygowana.