W pośrodku między bawialnią a alkierzem była izba sypialna państwa Szmulów, dość szczupła i niezbyt wygodna. W całém mieszkaniu nie brakło oznak zwykłych w domach starych Izraelitów, świeczników, błogosławieństw u drzwi, portretów sławnych rabbinów, obrazków w smaku i stylu assyryjskim. Z szafeczki zapełnionéj księgami wyglądało uroczyste ubranie szabbasowe, rzemienie do modlitwy i przybory świąteczne, bo Szmul był bardzo religijnym i pobożnym; a ściśle form nakazanych przestrzegał. Nie miał wiele czasu do rozmyślania nad zakonem, oprócz szabbatu i dni świątecznych, ale go w sercu nosił.
Z rana zwykle wziąwszy na ramię trochę rupieci Szmul z nieodstępnym starym parasolem, niegdyś sinym, dziś niepewnéj maści, szczególniéj dla ochrony towaru używanym przezeń, wychodził na miasto i nie powracał aż późnym wieczorem. — Kieliszek wódki, kawałek chleba, cebula, śledź, żywiły nieboraka; a rad był, gdy wróciwszy, znalazł trochę ciepłéj strawy. Humorystyczne opowiadanie przy posiłku przygód dziennych pani Szmulowéj, zawsze wesołe i ochocze, weszło tak w codzienny obyczaj, że staruszka stawała przy stole do słu-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/210
Ta strona została skorygowana.