— To nie nasza żydowska rzecz, panie pułkowniku, żyd jest człowiek spokojny, on się wojną brzydzi....
Pułkownik wstał z kanapy, począł chodzić.... Jankiel się mu skłonił i rzekł ciszéj.
— Panie pułkowniku, rzekł, w naszéj religii jest taki obyczaj, że gdy kogo w tém miejscu gdzie my mieszkamy tracić mają... my go nakarmić powinniśmy....
— Co? co? podchwycił wojskowy, gdzie? jaki obyczaj? Co gadasz? Nie ma takiego zwyczaju... kłamiesz.... Co ci do tego więźnia, co?
Przystąpił groźny.
— Jak śmiesz mi kłamać? wiesz że tego zwyczaju nie ma.
W istocie nie było zwyczaju, Jankiel popełniał pobożne kłamstwo, ale zkąd o tém mógł tak stanowczo wiedzieć pan Tendemann? Jankiel popatrzał nań długo i bacznie.
— Dla czego ty tak patrzysz na mnie? ofuknął się groźno wojskowy. Co co jest?
— Ja? tak! ja sobie myślę... jaki pan jesteś uczony iż wiedzieć możesz że takiego zwyczaju nie ma u żydów.... To pan pewnie nie czytał co mówi Rabbi Jehoszuah o niewolnikach....
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/232
Ta strona została skorygowana.