Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/24

Ta strona została skorygowana.

ścioła i wiary, ale nie mniejsze do narodowych tradycyi. Tylko na nieszczęście — na tę ludzi gromadkę jak na wszystko u nas, oddziałała, odbarwiła się na niéj zagranica, cudzoziemczyzna, naśladownictwo. To jéj nadawało pozór ultramontański charakterowi narodowemu niewłaściwy.
Przychodzi nam dotknąć téj draźliwéj strony naszych dziejów współczesnych, a czynimy to z musu i nie bez największego wstrętu...
Wiemy bardzo dobrze jak potrzebni są krajowi ludzie zachowawczego ducha, piastunowie tradycyi narodowych, stróże wiary praojców, nikomu téż grzechu z tych przekonań czynić nie myślimy.
Szlachta ma swe posłannictwo, ona w chwilach pokoju powinna popychać do postępu... Szlachta każdego narodu, nowe przybierając żywioły, wzmacniając się i ludźmi i ideami wieku, jeśli chce żyć i nie zostać zepchniętą ze stanowiska, musi być czynną. Bierny opór za życie nie starczy.
Nasza téż szlachta w części spełniła swoje zadanie, ale wiele z niego uroniła. Podróże za granicą, wychowanie cudzoziemskie (do którego zresztą przymuszoną była uciskiem i niedostatecznością krajowego) lekkomyślność wielu — czyniła ich krajowi prawie obcymi. Nosili oni imiona swe i szla-