Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/292

Ta strona została skorygowana.

Muza rumieniąc się nieco, plan dobry, jestem pewna, dodała z uśmiechem, że go wykonam nieźle i nie zawstydzę autora...
Dygnęła mu weseléj.
— Co do mnie, rzekł Samuel, wdzięczen bym wam był, gdybyście z tém wykonaniem się nie ociągały.
— Zrobim co można.
— Jestem pewien, dodał grzecznie gość, że gdy pani zechce tylko, cudu możesz dokazać... I zalotnie uścisnął rączkę podaną. Jeśli moja pomoc może się przydać na co, proszę mną rozporządzać.
Ukłonił się i wyszedł. Matka odprowadziwszy go kilka kroków, wróciła i rzuciła się córce na szyję, płacząc, śmiejąc się, szalejąc. Muza nieco wstrzemięźliwsza w okazach radości, niemniéj wszakże była rozpromienioną.... Część nocy spędziły na kartowaniu planów na jutro....
Niedaléj jak nazajutrz po mieście chodziła pogłoska że panna Wtorkowska pewnie wychodzi za Sofronowa, Henryk spotkał się z plotką i ruszył ramionami z razu, ale gdy się powtarzać zaczęła, szczegółami opatrzona... nie wytrzymał, poleciał do panny.