W przestankach i międzyaktach małżeńskiego żywota, a płomienistéj miłości ku Muzie, pan Henryk miewał, obyczajem powszechnym, różne przystępy teatralnych fantazyi. Jedna zwłaszcza powietrzna istota, prozą mówiąc baletnica, staléj go jakoś potrafiła przyszyć do gazowego fartuszka... Od lat dwóch pono bywał u niéj ciągle, a złe języki utrzymywały iż węzeł ten, tém się stał mocniejszy, że go niebiosa pobłogosławiły. Starając się o Muzę, Henryk spędzał wieczory u pięknéj Frani... wszyscy o tém wiedzieli. Powóz jego widywano przed jéj mieszkaniem.
Użyto tego gorszącego postępowania za pozór dobry do zerwania, stara Wtorkowska wystąpiła jako matrona na straży obyczajów u domowego ogniska — mimo burzy, gniewów, namiętności, odgrożek, bo Henryk istotnie rozkochany był w Muzie, a Franię tylko z nudy i nałogu odwiedzał. — Wtorkowska troskliwa o sławę... zmusiła (tak mówiła sama) córkę do odesłania pierścionka. Emusia odegrała rolę biernéj ofiary
A! ten pierścionek zaręczyn... niestety! był brylantowy, sam Henryk się przyznał, w chwili wywnętrzenia, że za niego zapłacił w Paryżu dziesięć tysięcy franków; soliter przepyszny, osadzony ma-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/308
Ta strona została skorygowana.