Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/311

Ta strona została skorygowana.

być spotkanie Henryka z Muzą dla stron obu — ale mogliż przewidzieć? ktoby się był podobnego trafu spodziewał?
W chwili gdy Baron z Baronową wchodzili do groty, oczy Emusi padły na Henryka, poznała go, zmięszała się, z lekkim okrzykiem chciała naprzód cofnąć; w tém Henryk niezmiernie grzecznie się ukłonił, przybrał twarz wesołą, uśmiechnął choć zgniłym uśmiechem... przyzwoitość nie dopuszczała robić historyi... weszli więc Baronowstwo, na uboczu natychmiast stół dla nich przygotowywać zaczęto.
Głuche milczenie panowało w sali.
W téjże prawie chwili dwoje ludzi ubranych skromnie, ale wyglądających na parę bardzo przyzwoitą, z dystynkcyą która nie zawsze samego rodu jest udziałem, weszli do owéj kryjówki i stołu wcześnie dla nich przygotowanego ze szczególną troskliwością. Był to Signor Conte, ale mówiąc wyraźniéj, Jakób i Tilda. Byli tu niewidziani, sami. Tilda uśmiechała się czarodziejskiéj grocie, Jakób jéj rozpowiadał pierwszą w niéj bytność swoją.
Głos Tildy, która wesoło coś przemówiła śmiejąc się do męża, znowu Henryka raził jak piorun,