szy, jedyny. Jest ona świadectwem naszéj niedoli przed Europą.
— Ale do czegoż się to zdało, przerwał Henryk, żebrać téj europejskiéj litości i współczucia. Europa o nas wiedzieć nie chce, znać nie chce, opinia przeciwko nam, a w dodatku rozterkami naszemi dajemy się na szyderstwo obcym gorszące. Zabijamy się w opinii, która tylko pozoru do zabicia szuka.
W części masz słuszność, w części nie, odparł Jakób, są ludzie zmuszeni do tułactwa; czeka ich Sybir, szubienica lub katorga od Moskali, daléj wiekuista rządu niewiara... upokorzenie, spodlenie.
Co się tyczy zgorszeń, w istocie jest ich mało, a ta szuja co ich szuka, co je głosi, opinii nam nie odbierze, bo sama zasługuje na pogardę.
Aby nie zaprzeć się prawdy, dodał Jakób, iluż głód cierpi i wygnanie...
— Pan rewolucyą nazywasz prawdą? podechwycił Henryk.
— Nazywam ją nieszczęściem, ale usprawiedliwionym trzydziestoletném uciskiem... Była nieobrachowaną, fatalną, nierozumną, ale występną nie była... Prawdą nazywam to co mówię tu, a czegobym tam wyznawać nie mógł...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/325
Ta strona została skorygowana.