Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/329

Ta strona została skorygowana.

sobniała; — nareszcie wyrobionéj tém wszystkiém miłości swéj narodowości, wiary, pamiątek. W nich długo całą znajdowaliśmy pociechę.
Niewolnicy na łaskę oddani ciemiężcom, heloci, zbieraliśmy grosz, aby się nim wykupić oprawcom, grosz, który się dzisiaj stał orężem naszym, gdyśmy porówni z katem stanęli u uczty życia.
Położenie dzisiejsze wkłada na nas ogromne obowiązki. — Nie łudźmy się i nie zapierajmy tego prawa, które pierwszy dał nam prawodawca — pamiętajmy że tylko czyny zgodne z moralnością prowadzą do żywota, do szczęścia, do chwały... krzywe drogi często są różami słane, ale wiodą do przepaści, w których giną narody.
Pokolenia są niczém — te zgniecione być mogą niesłusznie przez dzikich oprawców — ale zemsta Boża przychodzi choć późno... a zawsze przychodzi.
Od postępowania naszego dziś w świecie, w Polsce, zależy przyszły byt Izraela... lub zlejemy się z pogany dzisiejszego wieku — i zginiemy, albo po nad nich wyrośniem siedmioramiennym świecznikiem.
Im większe siły tém straszniejsza odpowiedzialność — chciałem powiedzieć przed Bogiem — ale wiem że na to uśmiechnie się wielu — więc przed prawem nadaném światu, które jest niezłomne.