Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

jaki sposób odpowiadać będzie, nie wynalazł nic na swą obronę prawdopodobnego. Tłumaczył się, iż jest podróżnym, który mając brata w wojsku komputowem, do niego się przebierał...
W tego brata pan pułkownik widocznie wierzyć nie chciał, dowodząc, że tu się wszyscy braćmi zowią, a godzą tylko na zdradę protektora Rzeczypospolitej jego królewskiej mości Karola Gustawa...
Zbywszy się tak sumaryjnie Pełki, który też miał wstręt do długich tłumaczeń, obrócił się do Lejbusia, w którym łacno poznał Izraelitę i zgóry zapowiedział, że wszyscy żydzi wisieć powinni. Lejbuś tłumaczył mu łamaną niemczyzną, że zajmuje się handlem, kupuje, sprzedaje i posługuje Szwedom, a króla Gustawa ma w najosobliwszej estymie... Dodał zaraz skargę natarczywą na żołnierzy, iż jemu i towarzyszowi pieniądze odebrali.
Szwed o pieniądzach słyszeć nawet nie chciał, machnął ręką — ale tłumaczenie zdawało mu się naciągane i nieprawdopodobne, bo Szwedzi wszystko rabując, nic kupować nie potrzebowali.
Obudwóch podejrzewano, że byli szpiegami króla Kazimierza. Pełka próbował po łacinie sam i przez szlachcica służącego za tłumacza przemówić do pułkownika — który słuchać już nie chciał. Bez ogródki wyraził się, że obudwóch należało powiesić.
Wreszcie po długich mankamentach z upartym, flegmatycznym a dzikim żołnierzem, który mało co mówił — udało się wyjednać zatrzymanie więźniów pod strażą.
— Trzymać więźniów czasu wojny! głupia rzecz! — rzekł pułkownik — pilnować jeszcze trzeba i karmić... a tak...
Lejbuś przypomniał, iż na przekarmienie mieli własne pieniądze, które zasekwestrowano; rozgniewało to niepomału pułkownika, który