Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

wa... Bóg osądzi, gdy krzykacze ostygną, gdy pasje ochłodną, gdy ból przeminie...
Zakręcił wąsa,,, rana w twarzy zaczerwieniła mu się, jakby krew znowu wytrysnąć z niej miała...
Wyszedł Pełka milczący...
W ulicach stali ludzie kupkami, słychać było rozmowy głośne...
— Było poco nas głodem morzyć — mówił żołnierz do mieszczanina — a skąpić jadła, aby Szwedom chleba zostawić...
— Szeregowi i hołota, a lud ucierpieli najwięcej, — dodał drugi — im ze wszystkiego korzyść. Wyjdzie pan Czarniecki możniejszym, niż był, nabrawszy po kościołach dosyć sreber, a które sobie na pieniądze przebić kazał... a biedota poginie...
— I Gustaw mu jeszcze zapłaci...
— Albo to nie do jego sakiew poszło, co żołnierze porabowali?...
Wdrygnął się Pełka, słuchając... a szedł prędzej, aby więcej mu do uszu nie doszło, i przekonał się, że miał słuszność Czarniecki, który te sądy przewidział, bo ludzi znał...
Już tego dnia rozpowiadano, że Szwedzi na zamek szli oglądać dla króla mieszkanie, a naprzód się do skarbca dobierali, w którym pustki i papiery tylko a zardzewiałe żelastwo stare znaleźli, bo resztę był Lubomirski uwiózł i ocalił...
Drugiego dnia rano wojsku się wcześnie zgromadzić kazano... ludu ciżba na ulice milcząco wypłynęła... Dwie bramy już zajmowali Szwedzi. W rynku się uszykował Wolff z gwardją królewską... z rozwiniętemi chorągwiami, z muzyką i bębnami... i Gąsiewski, i Wąsowicz... i Carniecki wyjechał na arabskim koniu, nie jako zwyciężony a kryjący się wódz, który się sroma tego, co czyni, ale niemal jako zwycięzca. Tu go przed ratuszem rada i mieszczanie że-