wydać, i nie byłoby jej pewnie na konkurentach zbywało, ale co przyszło z frymarku, to poszło z wojną i jej klęskami. Horbów był zupełnie zniszczony. Podczaszyna poniosła straty ogromne, trzeba było odbudowywać się i zagospodarowywać na nowo. Ludzi też brakło, bo ich wojna rozproszyła, a potem, choć ten i ów umizgać się przyjechał, choć zdawało się kilkakroć zbierać na wdowie wesele, zawsze coś stanęło na przeszkodzie i podczaszyna, bawiąc się ciągle, do ołtarza z nikim dojść nie mogła. Na pół drogi uciekali zalotnicy.
Nie traciła wszakże nadziei, bo wdzięki zachować umiała i wyglądała świeżo, i wesoło się zabawić umiała, i z ochotą poszła w taniec... a Horbów się znowu zpańska odbudował i dwór zebrał, i dostatku skrzętność przymnożyła.
Radaby była posiedzieć przy córce, ale z wojewodą długo się nigdy pogodzić nie mogli. Gdy mu świekra dojadła, pozbywał się jej zręcznie, każąc konie zaprzęgać dla siebie i w pilnych sprawach uciekając razem z żoną, naówczas i podczaszyna rada nierada powracała do Horbowa.
Na pierwszą wiadomość o owdowieniu córki, nie kryjąc swej radości z tego wypadku, podczaszyna dniem i nocą pobiegła do niej, aby natychmiast opanować ją znowu i pod swą władzę zagarnąć. Udało się to jak najpomyślniej. Jadwisia była przerażona i znękana chorobą męża, który, w jej oczach zasłabłszy, zmienił się nagle w odrażającego starca i w strasznych skończył męczarniach. Rzuciła się w objęcia matki, szlochając i na wezwanie jej, by razem jechała do Horbowa, przystała z wdzięcznością.
Podczaszyna pilno się wywiedziała o stanie interesów zmarłego, nie zaniedbała nic, co mogło córki los zapewnić i pochwyciwszy ją, zaniosła do siebie, niepłonną miała nadzieję, że teraz tę rozwiniętą różę jeszcze lepiej niż pączek
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/224
Ta strona została uwierzytelniona.