Ale trafili, nie spodziewając się, na kutą babę, bo podczaszyna, po śmierci męża będąc zmuszona prawować się ze spadkobiercami, namiętnie się wyuczyła wszystkich ustaw i form procesu, i niełatwo ją było zjeść w kaszy. Zapalała się do pieniactwa, jak gracz, i nie ulękła się wcale groźby. W chwili, gdy wojewoda czynił zapisy, dopilnowała się dobrze, aby w nich nic nie brakło, cokolwiek ubezpieczyć mogło los córki, wniesiono zaraz akt do ksiąg najbliższych, a później do właściwego grodu. Zaczepka starosty była jawnie najniesprawiedliwsza, lecz miał za sobą opinję powszechną, która się oburzała za ten frymark ojcowizną na rzecz obcych.
Wiedział to i starosta, którego proces kosztował wiele, a wynagrodzić się rychło nie obiecywał. Szepnęli mu prawnicy, aby pod groźbą pieniactwa starał się o układy i zgodę; niełatwo było podejrzliwą panią Pociejową zwieść, jednakże zrazu nie domyślała się prawdy, a że jej proces był dla rozgłosu niemiły, bo na nią zrzucano całą frymarku tego ohydę — choć się nie śpieszyła do zgody, nie okazała się jej przeciwną. Zaczęto wyrozumiewać, do jakichby ustępstw była skłonna. Szły bardzo powoli układy, niby przez osoby trzecie prowadzone, ale się ciągnęły. Tymczasem starościńscy juryści znaleźli jakiś kruczek, to im dopomogło do natarcia na stronę przeciwną. Żądano dla pana starosty niemal połowy dóbr, zapisanych przez jego ojca młodej żonie. Podczaszyna oddawała część trzecią. Gdy przyszło wreszcie do porozumienia, kobieta, jakkolwiek ostrożna, dała się tak uwić, iż choć napozór więcej nad to nie ustąpiła, w istocie pozostałym majętnościom córki odjąć dopuściła znaczniejszą część ich wartości. Ugoda stanęła, i dopiero po prawnem jej zawarciu matce otwarły się oczy, iż córkę pokrzywdzić dozwoliła wielce i niemal ją zubożyła. Zabrano najlepszą ziemię, lasy i dobra czyste, gdy pozostała część obciążona była legatami. Podczaszyna
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/227
Ta strona została uwierzytelniona.