go snadź świata poprzywożone, ze Wschodu i z Zachodu.
Służba zaś Pełki cała nowa, oprócz jednego Gabryka, który z nim powrócił tak ogorzały, jako i sam pan, a jeszcze więcej milczący — nie wiedziała o niczem.
Gdy tak wszystko obeszli, a napowrót przy dzbanie siedzieli — począł Wacek zręcznie zachodzić ze skrzydła, jakby się co nieznacznie o losach i przygodach Pełki dowiedział — ten jednak miał się dobrze na ostrożności, i choć obaj, pijąc, się podweselili, a łowczy pił tak, iż podczaszynę klął, Medard się nie wydał z niczem.
Ani Rożański, ani Godziemba nie dobyli z niego słowa, z któregoby cokolwiek wysnuć mogli — a że nie było nigdy w naturze polskiej do zbytku się taić, dziwiło to ich, — nareszcie i wszystkich zarówno... bo do dworku Pełki niejeden zaglądał.
Skończyło się też na tem, na czem zwykle ludzie kończą, gdy zagadkę mają przed sobą: poczęto ją rozwiązywać z najgorszego końca.
— Mówcie, co chcecie, — szeptał nazajutrz Godziemba między swoimi — gdy się człowiek tak tai, że pary z siebie nie puszcza, już tam na dnie męty jakieś być muszą. Gdyby w kraju był, toćby go przecież ktoś kędyś spotkał, więc oczywista rzecz, włóczył się zagranicą...
Było tego wieczora szlachty dosyć przy winie, gdy tak rozmawiał łowczy — szczególnie Chełmian, Lubelczyków, Podlasiaków i z sąsiedniej Rusi.
— Żeby go nikt nigdzie nie spotkał, — odezwał się Mierzwiński niejaki, który służył wojskowo pod Potockim — tego nie powiem. Opowiadał mi Żabicki, iż lat temu ośm zjechał się z nim na Ukrainie, gdzie podówczas Pełka też żołnierką się bawił.
— Pełka! — odparł Godziemba — i ja też niejednegom Pełkę spotykał, bo ich po województwach dosyć, lecz czy ten sam, to wielkie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/282
Ta strona została uwierzytelniona.