być, zostać odprawionym i powrócić z niczem?...
Dziwne bo to były stosunki z panią podczaszyną, i nie bez przyczyny serce matki się ich lękało. Dumna pani Pociejowa nie była ani razu w Gołczwi, o miedzę od niej mieszkając. Zdawało się jej, iż szlachcianka pierwsza odwiedzić ją powinna, a pani wojska wysoko też się nosiła. Medard wypadkiem poznał wdowę i jej córkę.
Pociejowa rodem była ode Gdańska i nosiła niepolskie nazwisko, wychowana była pono we Francji i po cudzoziemsku... Gdy po przybyciu Marji Ludwiki do Polski dwór się stał napół francuskim, wcisnęła się tam i była bardzo dobrze przyjmowana. Tymczasem mąż zmarł, przyszły z familją swary, na które i król jmość nie pomógł, choć panią Pociejową bardzo lubił i chętnieby ją był zaprotegował.
Trzeba się było z córką dorastającą, przy uszczuplonym majątku, do Horbowa wynosić... Wprawdzie często się czyniło wycieczki do Warszawy, lecz stała rezydencja musiała być na wsi... Nawykła do innego życia, nudziła się jeszcze i niestara, i cale piękna, i bardzo zalotna podczaszyna...
Szukała więc rozrywki, jaką lubiła...
U dworu snać nauczyła się jej szukać w myślistwie... Polowała więc i słynęła z tego, że strzelała dobrze, a na koniu sadzić po świeżej roli się nie lękała...
Na jednych takich łowach, gdy się zapędziła na gołczwiańskie pola, spotkał ją Medard. Piękny, zręczny, młody chłopak podobał się jejmości, która też radaby mu się była podobać. Ale los inaczej zrządził. Zaprosiła go do Horbowa z sobą; tu Medard poznał piętnastoletnią jej córkę, Jadwisię.
Dziewczę było cudo piękności... ani podobna opisać, jak Bóg tę laleczkę stworzył... na której skazy najmniejszej, nic, coby doskonałą jej piękność zmniejszyło, znaleźć było niepodobna. Nie-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.