Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/349

Ta strona została uwierzytelniona.

Matka była na wszystko przygotowaną, łzy jej wcale nie poruszyły... Korzystając z tego stanu córki, natychmiast rozkazała zawracać do swego mieszkania... Jadwiga rękę już podniosła, chcąc się temu sprzeciwić, podczaszyna ją zakrzyczała... Dziecko biedne wpadło znowu pod tę despotyczną władzę matki... na którą zdawało się skazanem.
Po głowie Jadwisi chodziły myśli różne ratunku... wszystkie równie bezskuteczne... Nie dopuszczając jej do słowa, podczaszyna dowodziła ciągle, że Pełka wszystkich nieszczęść był przyczyną...
Tak dojechały do mieszkania matki... Szczęściem Jadwiga, nie tracąc nadziei, iż się może uwolnić jeszcze potrafi, miała czas szepnąć jednemu z czeladzi, aby pod żadnym pozorem konie nie odchodziły... Rozkazy jej ludzie Pełki nauczyli się spełniać, choćby życie stawić przyszło.
Matka z córką weszły do dworu, zajmowanego przez podczaszynę... Tu dopiero, rzuciwszy się na siedzenie, uspokojona nieco Jadwiga wyprosiła u niej, ażeby mogła opowiedzieć swe przygody.
— Ależ, posłuchaj, matusiu! — rzekła, ręce łamiąc — ależ posłuchaj! wy nic nie wiecie... Wywiózł mnie książę do stolicy cesarskiej, jechałam pewna, że on tam miejsce wielkie zajmuje przy dworze. Oszukał nas... Stanęliśmy w nędznej gospodzie, i gdyby nas cesarzowa nie spotkała na przejażdżce i nie była uderzona pięknością moją (tak się naiwnie wyraziła księżna), możebyśmy do dworu i prezentacji dobić się nawet i doprosić nie mogli. Twarz moja więcej sprawiła, niż zasługi księcia, który tam małą służbę pełni przy cesarzu... Jest przy nim komornikiem, a nie podkomorzym.
Alem miała triumf, ukazawszy się na dworze... a! dwóch arcyksiążąt zakochało się we mnie nazabój... podobałam się cesarzowej, księciu lo-