Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/357

Ta strona została uwierzytelniona.

— I ja tak rozumiem — zawołał wyzywający... Świadkami i przyjaciółmi będą, kto sobie kogo wybierze...
Skłonił się Pełka i minęli...
Oprócz dworzan obu nikt rozmowy nie był świadkiem, a tym usta zamknięto zakazem. Nikt o gotującej się rozprawie nie wiedział. Pełka zaprosił tylko Wielikańca, który po drodze był w Warszawie, Proński — kawalera de Maily, brata kanclerzyny.
Dzień był pochmurny, gdy się dwa orszaki na Woli spotkały... pozdrawiając zdaleka... Stanęła tedy drużyna zboku. Proński i Pełka z pistoletami odwiedzionemi jechali wprost na siebie... Na twarzy Prońskiego malował się gniew i zaufanie w sobie, książę wydawał się spokojnym, choć nim nie był. Pełka, szkaplerz ucałowawszy... oka nie zmrużył, i po długiem mierzeniu wypalił. Dwa strzały padły razem prawie, oba puste, gdyż jeźdźcy na koniach siedzieli nie ranieni i konie były całe. Chwycili natychmiast z olstrów po drugim pistolecie i Proński pierwszy wypalił, zerwawszy tylko Pełce niebieską kokardę na ramieniu... W tejże chwili strzał Pełki ugodził go w czaszkę i powalił. Koń strwożony wyrwał się, poleciał. Książę na ziemi leżał bez życia — kula przeszyła kość i uwięzła między oczyma...
Rzucili się przyjaciele Prońskiego ku niemu, a Pełka, popatrzywszy na trupa, pistolet schował do olstrów, zwrócił konia i stępa, wolno z placu odjechał. Po chwili jednak stanął i posłał Gabryka, aby się przekonał, czy Proński zabity...
Nie było najmniejszej wątpliwości, gdy ciało stygło, a kula głęboko w mózgu utkwiła. Pełka, dowiedziawszy się o tem, wprost z Woli pojechał do dworu podczaszyny, w którym po ostatniem widzeniu się z Jadwigą nie był jeszcze. Służba, mimo której w dziedziniec wszedł, dalej go puszczać nie chciała. Hałas wywołał Jadwigę do okna... Pełka ją zobaczył i pokłonił się.