nowanie... Lecz sparaliżowanemu nieszczęściami zaufać już nie było podobna...
Widmo to było zawadzające na tronie, a oczekujące wyzwolenia...
Nadzieje pokładane w szlachcie, która wybrała go królem, spełzły z konfederacją gołąbską, grożącą wojną domową w przededniu walki z nieprzyjacielem krzyża i Rzeczypospolitej... Sobieski triumfował... nikczemne obwinienie i spisek, który go chciał uczynić zdrajcą, posłużył mu tylko, dodając nowego blasku...
Ze śmiercią zajadłego swojego nieprzyjaciela, prymasa Prażmowskiego, król nie odzyskał spokoju; miał on wielu spadkobierców swej myśli, zawziętości i knowań.
Zwątpienie o sobie zawiodło króla do obozu pod Glinianami. W wojsku koronnem, które tu było zgromadzone, znajdujemy Pełkę pod hetmańską pancerną chorągwią, już ulubieńcem tego bohatera, który się miał Janem nazywać, a zwał się jeszcze Janiną Sobieskim. Czytelnicy przypomną sobie, iż Pełkowie z Gołczwi także się tem godłem pieczętowali. Nie było u nas pewniejszego znaku powinowactwa krwi nad jedność herbu; wyjąwszy, tych których rzadko przyjmowano do niego, wszyscy herbowni jakiegokolwiek bądź nazwiska liczyli się i składali rodzinę. Przy pierwszem poznaniu bliższem z hetmanem, gdy Pełka mu przywiódł Turków pochwyconych na wycieczce, cały okrwawiony ich szablami... Sobieski go zapytał o nazwisko...
— Pełka jestem z Gołczwi... a Janiną się pieczętuję.
Sobieski rękę mu podał.
— Obajśmy jednego rodu, mosanie, — rzekł wesoło — i widzę, że, jak ja, lubisz wojenkę a obóz... powinowategobym rad mieć u boku. Proszę więc do mojej chorągwi...
W taki sposób dostał się Medard między pancernych... a osobiście znany hetmanowi z męstwa i przytomności umysłu, wielkiej używał w
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/365
Ta strona została uwierzytelniona.