Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/372

Ta strona została uwierzytelniona.

— Chocim weźmiemy, — rzekł — Pac mi grozi ciągle, że ze swymi precz pójdzie, bo ich na rzeź i jatki dawać nie chce; ale go znam, rycerskie ma serce i gdy się bój rozpocznie, pójdzie w ogień z nami. Aniby wstrzymał swego żołnierza, boby się sromem okrył. Wiem, co Turcy mają i jak stoją. Chocim wzięty być musi — zwycięstwa jestem pewien...
Rozumiesz mnie waszmość? Zanieś królowi na łoże śmiertelne tę pociechę, że pod murami stoimy, a nie ustąpimy, aż je zdobędziemy...
Lękam się tych, co króla otaczają, aby mu zgonu nie zatruli. Widziałeś waszmość agę, co z listami od sułtana jechał... Zatrzymać go chciałem, aby ich nie wiózł, bo wiem, co zawierają...
Haraczu się Turek domaga i kaftan poddańczy śle panu naszemu. A nuż go Olszowski wpuści, a nuż go dobiją, gdy my tu pomścimy sromu? Chrześcijanin jestem i sumienie mam a miłosierdzie — waćpan mi pomóż, Pełko...
— W jaki sposób? — odezwał się Medard... — Aga uprzedził mnie, więc go już nie doścignę... a drogi niepewne?
— Agę prowadzą ludzie, których ja mu dodałem, — odezwał się hetman — więc go manowcami powiodą, bom na myśli miał, co się stanie. Ale nie chciałem waszmości słać, pókibym nie doszedł pod Chocim i nie mógł powiedzieć, żem tu jest... i że mi twierdza nie ujdzie... Z pomocą Bożą zwyciężymy... Godzi się utrapionemu panu osłodzić zgon, aby Bóg tak samo i nam miłosiernym był w godzinie ostatniej.
Pełka milczał.
— Jedź waszmość: — dodał hetman — listy gotowe mam, ludzi weź do wyboru... tylko mi ich dużo nie chciej, bo tu każdy człowiek drogi.
— Mam jechać, gdy właśnie bić się będą? — odezwał się Pełka. — Od największego przysmaku, gdy zastawiony, wola mnie pana hetmana odsuwa... to twardy orzech do zgryzienia.