Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/378

Ta strona została uwierzytelniona.

Zbliżył się lekarz i, słysząc króla mówiącego długo, chciał go powstrzymać, by uchronić od znużenia.
— W. kr. mości potrzebny spoczynek — odezwał się.
— Wkrótce też spocznę, — uśmiechając się smutnie, rzekł Michał — nie brońcie mi wypowiedzieć z duszy, co na niej ciężyło. Odwrócił się i spytał o godzinę... zdając się liczyć niespokojnie, ile mu ich jeszcze zostawało — a gdy Pełka stał, nie śmiejąc się oddalić, król, uległszy woli Olszowskiego i lekarza, wyciągnął mu rękę do pocałowania i pożegnał słabym głosem.
— Utrudziłeś się waszmość drogą pośpieszną, — począł, oglądając się jakby szukał czegoś — chciałbym mu podziękować za to... Powiedzcie hetmanowi, gdy go zobaczycie, iż dla poczciwej chęci tej, jaką mi okazał, chętnie mu odpuszczam wszystko...
Zawahał się, popatrzał na doktora.
— Przyjdź waszmość do mnie jutro... skończył głosem słabym.
Z przykrem uczuciem jakiejś zgryzoty wewnętrznej opuścił Pełka sypialnię. Bolesny też obraz wystawiał cały ten dwór, w którym czuć było rozstrój, niepokój i obawę jutra. Stan króla był zrozpaczony... wszystkie czoła chmurzyły się obawą o jutro... U łoża tego ledwie garść zmuszonych pozostawała z obowiązku... Wiadomo było wszystkim, iż królowa Eleonora, której serce oddawna było księciu lotaryńskiemu oddane, zamiast przywiązania, przyniosła Michałowi wyrzuty, pogardę i jedną jeszcze boleść więcej...
W chwili, gdy król konał, na jej dworze snuto już plany, jakimby sposobem odżywić kandydaturę księcia lotaryńskiego... i królową pozostawić na tronie... Inni myśleli o Neuburgu, inni szukali kandydatów za światem, zrażeni tym wyborem Wiśniowieckiego, który zdawał się Piasta na zawsze usuwać od tronu...