Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/382

Ta strona została uwierzytelniona.

Sylorecje, bajki rozpowiadają. A no, by tego było dosyć... panien jest do wyboru, jak maku, jedna po drugiej piękniejsza... Choć moją Julkę kocham, a patrząc na nie, aż mi czasem żal, że się żenić nie mogę. Żebyżeś ty tak życie zmarnował!
— Wola Boża snadź była — mówił Pełka ze zwykłą swą spokojnością.
— A toś i tu pewnie dlatego przybył, aby na podorędziu zawsze się znaleźć, gdyby co męża spotkało... — szydersko odparł Rożański — a no, twój Pac nie wygląda coś na to, żeby ci miał tak prędko ustąpić.
— Alboś go widział? — zapytał Pełka.
— Oboje mi ich pokazywano, bo coprawda, jejmość jeszcze za trzecim mężem wygląda, jakby dopiero jednego miała, taka piękna!
— Gdzież ją pokazywano? — krzyknął Pełka zdziwiony — ja o niczem nie wiem...
— Jakże to może być? — zdumiony odrzekł Rożański — aleć oni tu oboje...
Dla Medarda nowina ta była zarazem pożądaną i niepokojącą. Nie zobaczyć Jadwigi... przechodziło siły jego; a jakże się tu do niej dostać? nawet jak o nich się dowiedzieć?
Tegoż dnia poszli na wywiady. Okazało się, że młody Pac, naprawując, co hetman, jego imiennik, sporząc z Sobieskim, popsował dla rodziny, zjechał tu w przeczuciu przyszłych konjunktur, zyskując sobie panią hetmanową.
Piękna Marysieńka już wówczas miała ten wpływ na męża, którym na nim wszystko, co chciała, wymóc mogła, a umiała nim władać tak, iż on sam wędzidła nie czuł i cugli. Wszystko więc, cokolwiek Sobieskiego potrzebowało, a zalecać mu się chciało, garnęło się do pięknej Marysieńki...
Pac też, oprócz imienia, nie mający nic, a potrzebujący pleców, wcześnie chciał zaskarbić łaski hetmanowej, której niegdyś żona jego dosyć była miła. Wiózł więc i ją tu z sobą, czemu piękna Jadwiga bardzo była rada, bo samotno-