Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/408

Ta strona została uwierzytelniona.

tury, i charakteru, że wiedział jak zażyć, czem straszyć, jak pokonać.
Wyprawiano nań tych, co największej sławy nabyli i z męstwa słynęli, żaden mu nie sprostał. Z małą rycerstwa garścią szedł, a w rękach mu rosła, bo był wodzem takim, że i serca dodawał, i męstwa użyć umiał. Naostatek już mu się korona dla skroni należała, o którąby może sam nie dbał, ale pięknej Marysieńce, co się już była z królów francuskich wywieść potrafiła, chodziło o nią wielce, i nastawała na wodza, aby się z nim wspólnie na Wawelu w diademie pokazać. A umiała co chciała dokazać. Na dzień 2 lutego, więc w dzień imienia Marji, naznaczono koronację (1676). Gruchnęła o tem wiadomość po kraju całym, a kto tylko mógł, chciało mu się tam być i widzieć, czego mało czyim oczom dano oglądać — dwa pogrzeby królewskie i nowego pana uwieńczenie.
Na wsi pobytem znudzona pani pisarzowa, gdy jej o tem znać dano, zerwała się, oświadczając, iż na koronacji musi być. Ani się matka temu mogła sprzeciwić, bo sama była równie ciekawa.
Jakoś około świąt Bożego Narodzenia, które „Godami“ naówczas zwano — zaczęły się przygotowania. Pisarzowa znajdowała, iż jej tyle rzeczy brakło, iżby się wcale na tak wielkim świecie pokazać jak należało nie mogła. A że do Krakowa już zatem jechać nie było co myśleć, bo tam ludzi zawczasu było pełno, a z Warszawą dla męża, który tam przebywał, rozbrat uczynić musiała Jadwiga, więc do Lwowa po tę nową wyprawę jechać postanowiono.
Cały arkusz papieru był zapisany tem wszystkiem, czego nieodzownie jejmość potrzebowała. Były tam i forboty, i bramowania, i atłasy i aksamity, i wszelkie białogłowskie ochędóstwo, wedle ówczesnej mody. Chciała pisarzowa tak się pokazać i wystąpić, aby oczy obrócić i wielbicieli za sobą ciągnąć, bo bez nich żyć nie mo-