Sobieski, niedawno szlachcic dobrego rodu, stał o to, aby do korony przyszedł, jak na elekta przystało. Jeszcze za panowania Kazimierza dwór jego był niemal najświetniejszym z pańskich dworów; okazałości tej wymagała piękna Marysieńka, chociaż oszczędność przy niej zalecała, lubiał ją Sobieski, zmuszał do niej wysoki stopień, jaki zajmował w Rzeczypospolitej. Rosła ona razem ze szczęściem oręża i sławą hetmana, a gdy Jabłonowski postawił go, jako kandydata do tronu, gdy głosy szlachty pozyskał zwycięzca Turków, należało mu otoczyć się jak najświetniejszym dworem, aby nie przypominać poprzednika, który go nie miał wcale, na którego ubogą wyprawę składać się musiała cała Rzeczpospolita...
Było więc na co patrzeć, gdy Sobieskiego orszak wjeżdżał do Krakowa, z ową liczbą nieskończoną sług, koni, kolebek, wozów i azjatyckim przepychem, jakiego wojna z Turkami uczyła.
Jedne za drugiemi następowały wjazdy panów a senatorów i rycerstwa, które przy koronacji pana otaczać miało. Przesadzali się możni w przepychu i liczbie dworów... Znaczniejszych witało miasto, akademja, cechy — bito we dzwony i lud napełniał ciasne ulice, aby się lepiej przypatrzyć przodującym państwu mężom wielkich imion i sławy.
Żaden ze wspaniałych orszaków Lubomirskich, Jabłonowskich, Potockich nie dorównywał wszakże królewskiemu, który zwiększał wybór rycerstwa, a nawet pobrani w wojnach niewolnicy tureccy, Arabowie, murzyni, wielbłądy i tysiące koni najpiękniejszych naówczas w kraju.
Wśród powszechnego wesela wszakże miał król dwa trudne do rozwiązania węzły które zadzierzgnął wypadek i zła wola ludzi.
W przededniu koronacji pomiędzy prymasem a biskupem krakowskim powstał spór nie o precedencję, lecz o atrybucje. Obaj oni mieli za
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/419
Ta strona została uwierzytelniona.