Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/438

Ta strona została uwierzytelniona.

go; mam więc nadzieję, iż tu się łatwo i szczęśliwie zawiąże dobra znajomość. Łasce państwa polecam brata.
Panna Elżbieta, nie mówiąc nic, skłoniła się, a wojski powitał go długim i pięknym komplementem. Złożyło się tak, że szli potem z sobą aż do dworu, a czy to dzień wiosenny, czy powrót do zdrowia, czy wesołość ogólna, tak jakoś na Pełkę wpłynęło, że się jak nigdy rozgadał ochoczo i raźnie. Nie zabrakło mu o czem mówić, bo wiele świata widział i ludzi, a gdy chciał, wymowny był i miły.
Podobał się więc i z postawy, i z mowy, i z obejścia skromnego wielce ojcu i córce. Poznajomili się łatwo, snadź nawet piękność panny Elżbiety wrażenie uczyniła na nim, bo z niej oka nie spuszczał.
Tak szczęśliwy widząc początek, Rożański się już nie wdawał w nic, aby nie popsuł sprawy. Piękna Elżusia wcale nie myślała ani ciągnąć Pełki, ani mu się przypodobywać, dlatego może większy urok dlań miała. Było panien urodziwych, córek szlacheckich dosyć, a jedna, co najgorzej, pięknością Jadwigę i twarzą przypominająca bardzo, przecież Pełka nie okazał nawet, żeby się na tem poznał. Wesół był, rozmowny, a gdy o swych podróżach począł, wszyscy go w milczeniu słuchali, bo się okazało, że czasu służby cesarskiej aż do Niderlandów i Hiszpanji się zabłąkał... Przygody mu się też trafiały dziwne, które pięknie opowiadać umiał...
Zabawiano się dopóźna, bo Rożański i jego żona sami też do skoków byli ochoczy. Sprowadzono więc skrzypki i młodzież poszła w tany. Pełka, jako nigdy nie był zapalonym tancerzem, tak teraz dla przepisu lekarza i resztek dolegliwości od Pacowskiej kuli poskoczyć nie mógł, przeszedł tylko parę razy polskiego i ze starszymi gwarzył.
Wojski który jeszcze dawniejsze czasy pamiętał, a znał ludzi mnóstwo, rozgawędził się