myśleć, własną dostał. Jużby też czas — dodał — rozum mieć, nie powiem, znasz mnie, szalałem za kobietami, alem się i ja wyszumiał. Patrzeć na nie lubię, a pokusy już we mnie nie rodzą.
— A wiesz, dlaczegoś wyszumiał? — zapytał Pełka — boś szalał za „kobietami“, nie za „kobietą“. Gdyby cię jedna w różowe schwyciła pazurki, byłoby po tobie.
— Nie, rzekł Rożański — zwłaszcza, gdyby owe pazurki niejednego już wprzódy ściskały... Powtarzam ci tedy, i dla rodu, i dla spokoju, i dla błogosławieństwa Bożego ustatkuj się, ożeń, a podziękujesz mi.
— A no, to nie może być! — zawołał Pełka. — Gdybym ja panny chciał, ona mnie nie zechce.
— Któż ci to powiedział?
— Rozum.
— A ja, choć się nim nie chwalę, — mówił przyjaciel — daję ci słowo, że cię z nią ożenię. Tylko mi musisz przyrzec uroczyście, iż się tamtego starego grzechu wyprzesz i odżegnasz od pokusy....
Pełka nie odpowiedział nic, tylko wzdychał.
— Jakże ty możesz, bracie, wymagać po mnie, abym do reszty duszę zgubił, przysięgając na to, czego dotrzymać nie mogę? Albo ja wiem, czyją sprawą i siłą ta kobieta władzę ma taką nade mną, że mnie od ołtarza mogła oderwać, że na skinienie jej lecę, oczy zamknąwszy... że nigdy pewien być nie mogę, co uczynię... bo sobą nie władnę...
Zrozumiejże ty to, kiedy możesz, i wytłumacz mi, dlaczego ja to czynię, gdy mi nigdy nic nie przyrzekła i żadnej nie dawała nadziei...
— Najlepiej siebie opisałeś sam, — przerwał Rożański — toć prosto „demencja“ jest i szał... Dopóki byłeś młodszy, krewkość to tłumaczyć mogła — ależ dziś? Jedna zresztą rada na to: ożenić się i dać słowo, że o niej myśleć, mówić ani się jej widzieć nie będzie. I jeszcze powtó-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/442
Ta strona została uwierzytelniona.