rzę: ożenić się, najlepszym egzorcyzmem będzie błogosławieństwo kapłańskie i serce dobrej żony, a już na świecie całym lepszej od Elżusi nie znajdziesz.
— Człecze, a maszże ty sumienie chcieć ją wydawać za mnie? — a godziż się to? — albobym ja uczciwym był, gdybym ją na ofiarę święcił? Toć sumienie wymaga, abym, sięgając po jej rękę, wyznał jej, com zacz za grzesznik — zechceż ona takiego człowieka poślubić! Puste rzeczy!
— Ej! co do spowiedzi przed panną — odezwał się Rożański — bez tejby się obeszło. Alboż ty myślisz, że o twej historji ludzie nie wiedzą, że o niej wróble na dachach nie śpiewają? Panna ją pewnie zna, jeśli nie z dodatkami jeszcze... przecież od ciebie nie stroni, ani ci wstrętu nie okazuje...
Tego dnia nie mówili więcej. Pełka spowiedź odbył; dopiero tedy po niej zeszli się znów z Rożańskim, który, go wyściskawszy, powiada:
— A cóż? mam w dziewosłęby jechać?
— Nie godzi się: — szepnął cicho i smutnie Pełka — mówiłem z sumieniem... nie jest czyste. Wiesz, Rożański, com w sobie znalazł?... Oto, gdy mi na myśl przyjdzie tylko, iż ślubując drugiej, tamtej się wyrzec muszę, mróz mnie przechodzi. Okazuje się, że ja wciąż na śmierć pana pisarza, sam o tem nie wiedząc, rachowałem i rachuję.
— A myśliszże, iżby ona za ciebie poszła? — spytał Rożański. — Pamiętaj, że to Pociejówna, a za Pacem była że to się państwa nawąchało całe życie, że ona jeszcze może sobie senatora złapać...
— Na ten raz — cicho rzekł Pełka — inaczejby było pono. Mam tę determinację, gdyby owdowiała, napaść, porwać, gwałtu się dopuścić, a ślub z nią wziąć.
— I nieszczęście też z nią poślubić! a toć ją znasz! — mówił Rożański.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/443
Ta strona została uwierzytelniona.