Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

Chciał się Pełka pytać, z kim miał honor rozmawiać, gdy mu sam ów przyznał się, że burgrabią zamkowym był niemało czasu, bo jeszcze za Zygmunta III nastał...
Weszli razem na piętro pod kolumny i krużgankami szli długo, aż do izby, przed którą dosyć stało młodzieży i dworzan. W pierwszej ogień się palił na kominie, czekało dosyć różnych... polecił burgrabia pana Pełkę starszemu ze dworu, aby go, nie bawiąc, meldował. Złożyło się tak szczęśliwie, że i sam marszałek wyszedł.
Człek był pańskiej postawy, piękny i spokojnego czoła...
Dowiedziawszy się od burgrabiego o co szło, zaraz kartkę do rąk odebrał i Pełkę z sobą do drugiej komnaty zawezwał. Tu sepetów stało pieczętowanych, jednych na drugich, wielkości różnej moc wielka... Pośrodku stół okryty, na nim papiery i pergaminy, i różny sprzęt, i klejnoty. Świec kilka jarzących słabo obszerną izbę rozjaśniało.
Popatrzył marszałek na Pełkę z uwagą, jakby go do wzrostu i twarzy dobierał.
— Wiecie, — rzekł — panie Pełko, o co idzie, król ma szczerby w swoim dworze, trzeba je zapełnić. On sam zwykł dobierać tych, których ma około swej osoby; więc zaczekajcie, gdy będę do niego wezwany, poprowadzę was z sobą, lub — co lepiej — idźcie na przedpokoje królewskie i tam na mnie czekajcie...
— A macież ochotę być z nami? — dodał Lubomirski.
Pełka chwilę pomyślał — kłamać nie lubił i nie umiał.
— Cóż mam rzec, — odezwał się — kiedy ani dworu, ani pana, ani mojego obowiązku nie znam? Wolałbym żołniersko służyć.
Popatrzał nań marszałek.
— Więc się jaki dzień sam wypróbuj — dodał.