a poważni ludzie, statyści wielcy; inni na Rusi herbu Mieszaniec, niepoślednia szlachta, z których jeden marszałkostwo koronne wielkie dzierżył; byli i na Śląsku Pełkowie, wywędrowawszy z Polski, a ci się Kaniową alias Jastrzębcem pieczętowali; byli jeszcze inni herbu Lis, a może i drudzy, o których wieść nie doszła. Ci zaś, o których tu mowa, z Gołczwi i na Gołczwi piszący się, mieli w herbie Janinę czyli Tarczę, a byli z Sobieskimi dzielnicy jednej, tylko imienia różnego. Od kiedy na Gołczwi siedzieli, samemu Panu Bogu wiadomo — nie zapamiętał nikt... Każdy to wie, że rodem kury czubate i gniazdami też szła szlachta, choć czasem i ona, z pozwoleniem, parszywiała... a no, rzadko. Jedni słynęli z urody, drudzy z męstwa, owi z rozumu, z siły, z gorącej krwi i serdecznej kompleksji — i szło to z ojca na syna, równie może krwią jak i przykładem... O Pełkach też można było powiedzieć, że tu się żaden nie wyrodził. Słynęli szeroko między swymi z humoru i fantazji, odwagi wielkiej, przytomności umysłu, cierpliwości na wszelką złą dolę, a wytrwałości prawie żelaznej. Żaden się z nich niepoczciwością nie zmazał, dla grosza duszy nie sprzedał, ani się w chomąto zaprzągł dla białego chleba. Żyli, na małem przestając ale panami u siebie doma, nie dworowali chętnie jak drudzy, ani się o urzędy i łaski ubiegali. Butę im przypisywano wielką, — a pewna rzecz, iż nosili się ubogo, chędogo, poważnie i niewiele drugim chcieli być winni — wszystko sobie. Jednym się to wydawało dumą, drugim zacnością, sądzili ludzie różnie — ale Pełkowie na sumieniu byli czyści, a to grunt.
Rodzina była, jakieśmy już mówili, stara, dawniej o wiele możniejsza, potem już na małym kawałku ziemi, ale serca wielkiego. Niebardzo rozrodzeni, najczęściej po jednemu u ojców lub po dwóch, rycerskiem rzemiosłem a gospodarką się parali. Żaden z nich pieniaczem ani palestrantem nie był, a procesami brzydzili się jak zarazą.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.