ką liczbą żołnierzy jakby sobie wojnę wistocie wydać zamierzały i siłą się rozprawiać.
Naprzód więc król musiał się starać uspokoić umysły, i do porozumienia się przyprowadzić, co nie przyszło łatwo.
Potem sprawa się wytoczyła o kanclerstwo, które Wydżga arcybiskupem, po zmarłym nagle Olszowskim mianowany, trzymał i złożyć musiał, a król je szwagrowi Wielopolskiemu konferował.
Na ostatek rumor wielki uczyniono o to że po pijanemu z pistoletu postrzelono popiersie króla, i chciano winowajcę sądzić za crimen lesae majestatis, na ucięcie głowy i ręki, ale król go ułaskawił.
Naostatek sprawa Jezuitów Jarosławskich poruszyła zakon i padł jéj ofiarą spowiednik królewski O. Piekarski, który się rozchorował z aprechenzij, z żalu do króla i zmarł w rozpaczy że zakon został znieważony, chociaż Sobieski miał dla Jezuitów powolność wielką.
Wszystko to razem, w ciasnem mieście, gdzie nagle ludzi się zjechało kilkakroć razy tyle ile mogło pomieścić, a przy ścisku niechęci i nieprzyjaźni siła — odgróżki po pijanemu, rąbanina, nieustanna... nie dały nam spoczynku ani na chwilę, król téż go nie zażył, bo go oblegano, a królowa często stała na przeciw i na przekór jego woli...
Że zaś świeżo była po chorobie i o zdrowie się jéj lękał, więc przeciwko przekonaniu ulegać musiał i gryzł się tem a narzekał...
Przy tem całem nieszczęściu, musiał dla ludzi wychodzić z twarzą pogodną, zabawiać się, zachęcać do wesołości, godzić, jednać i zapobiegać aby zgorszenia nie było... Pomiędzy nim a królową, usłużny hetman
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.