Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Jabłonowski pośredniczył, a przy nim mała garstka przyjaciół.
Król chciał wojny i odzyskanie Kamieńca, ku czemu umysły przysposobić należało... Królowa zaś nie bacząc na tę sprawę najważniejszą o sobie tylko myślała i niepowiedziawszy nic mężowi, korzystając z tego że niechętnych jéj posłów wielu jeszcze nie przybyło, skłoniła kanclerza swego Załuskiego, aby bez wiedzy króla wniósł o zapewnienie jéj oprawy...
Król był na podziw cierpliwy i już wdrożony do noszenia ciężkiego jarzma, ale tym razem zbuntował się i przyjął Załuskiego w taki sposób, że osobiście obraził. — Wprost niemal precz iść mu kazał.
Na ten wybuch gniewu Załuski z dosyć zimną krwią, odparł.
— Jeżeli W. Król. Mść zapominasz, że kapłanem jestem, to proszę pamiętać żem téż szlachcicem polskim...
A trzeba wiedzieć, iż Sobieski go lubił i cenił, obejść się bez niego nie mógł.
Obrażony przy świadkach Załuski, odjechał do domu, po drodze głośno oświadczając, że składa urząd i zupełnie się usuwa od wszystkiego...
Doniesiono o tem królowi, który już był ochłonął... Nie było to Załuskiemu przeznaczone, na prawdę, ale królowéj, niemogąc po koniu, uderzył po hołoblach, czego już żałował...
Wpadł tedy niemal w rozpacz Sobieski, niewiedząc co począć... Nastręczyła się szczęściem siostra księżna Radziwiłłowa, oświadczając pośredniczyć do pojednania...
Król chodził struty, lecz trzeba go uniewinnić, bo kogo od rana do nocy, bez chwili spoczynku ciągle