ty w człowieku serca i poczciwości dopóki go takie proste rzeczy radują i smaku w nich nie traci... A tu mimo Cesarza i króla Ludwika, nasz pan śmiał się do przelaszek tak, jakby turka na świecie nie było.
Z Oleska, ni fallor, — ciągnęliśmy na Zborów do Huty nad Krynicą, około Olejowa dwadzieścia sarn i ogromne wilczysko upolowawszy, — daléj do Medyki, gdzie ten nieszczęsny francuz Duwerne czekał na nas bo mu jego szpiegów z listami Tekelego pochwycono...
Tych podstarości Niemirowski chował na strychu, aby francuz o ich wzięciu i o listach, które wieźli nie dowiedział się..
Listy odesłano rezydentowi cesarskiemu, a ludzi pobranych odprowadzić król kazał na zamek do Sośnicy pod Wysockiem.
Francuz już miał wiatr o ich przejęciu — czemu Sobieski nie zaprzeczał, ale udał, że ich rezydent cesarski sam pochwytał...
My, czuliśmy już że z francuzami szło coraz gorzéj co i po nich widać było, bo nosy bardzo pospuszczali, a Vitry nawet taki był teraz grzeczny i nadskakujący jak nigdy. Nie chybiano mu też, ale chłód ceremonjalny coraz był jawniejszym.
Politykowano.
Przed podróżą tą do Oleska i do dóbr na Rusi, Vitry, obawiając się na chwilę go stracić z oczów, ofiarował się towarzyszyć, ale Sobieski grzecznie dał do zrozumienia, aby na niego poczekał... Oprócz tego posłał z kancellaryi swéj Czarnowskiego, który najlepiéj po francuzku umie i więcéj niepowie nad to co potrzeba, aby panu Vitry poufnie oznajmił, iż rezydent cesarski, a nadewszystko nuncjusz papieski Pallavicini
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.