Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

równie jak oszczepem. Pozostałości te były prastarych czasów, które konserwowano.
Pamiętam że na tak zwane łuby, w których strzały pierzaste noszono, wysadzano się chętnie, równie jak na ozdobne tarcze, choć oboje tylko na okaz służyły. Nie jeden taki łub,. w którym ani śladu łubu nie było, perłami szyty, złotem dzierzgany, kamieniami sadzony, kilka set złotych wartał, tak samo tarcze, które albo giermek niósł, albo na sobie wieszano, lekkie, — łacne do przebicia, dla plendoru tylko chowano, a były malowane, złocone i roboty osobliwej...
Szlachcic około domu w kitlu płóciennym, w kozłowych butach i lada jako chodził, ale każdy najuboższy, po dziadach i pradziadach, miał się w co odziać paradnie, gdy wystąpić było potrzeba... Przechowywały się pasy, lamy, futra, delje z pokolenia w pokolenie. Dopiero za moich czasów, gdy różne mody cudzoziemskie nastały, poczęto się też drogich pozbywać pamiątek i przebierać szpetnie. Przy czem nieraz od tych co obyczajowi staremu wierni pozostali dostało się dobrze tym zniemczonym i sfrancuziałym po tebinkach.
Pod koniec mojej szkolnej nauki wąs mi się już wysypywał, a okrutnąm niecierpliwość czuł aby się z pod feruły wydobyć i w świat pójść. Ale człowiek sam sobą nie dysponował, ojca, matki słuchać było potrzeba. Wyrwał się który niecierpliwszy, bez zezwolenia ich z domu, nie było już po co powracać. Rygor był wielki, ani rzadkością to że młodzieniec pod wąsem, na kobiercu ręką ojcowską baty oberwał, za które karzącą dłoń pocałować musiał.
Pod koniec mojej nauki szkolnej, rodzicowi naszemu najlepszemu, nagle się zmarło, po Sejmiku w Łuc-