Vitremu w téj niepoczciwéj robocie nie tyle przypisywać należało, co nader zręcznemu, przebiegłemu, okrutnemu a duszą i ciałem oddanemu Francji Morsztynowi, który już więcéj francuzem był niż polakiem, i dobra nabywszy we Francji, sam się tam z radością przenieść zamierzał.
Jak do tego przyszło iż z wielkiego przyjaciela i sługi króla JMci przeszedł do obozu jego wrogów, — trudno tłumaczyć inaczéj, tylko wielkiemi dobrodziejstwy jakich za zdradę własnego kraju spodziewał się od Ludwika XIV.
Królowa też w tem jak we wszystkiem cokolwiek się u nas działo, miała udział nie mały. Brat jéj kawaler de Maligny, któremu jako mężnemu dowódzcy nic zarzucić nie było można, nie stary, przystojny, starał się o córkę Morsztyna. Odmówiono mu jéj. Królowa za brata i za własną obrazę poprzysięgła pomstę, a choć Morsztyn tłumaczył się i uniewinniał że córki zmuszać nie mógł — nie przebaczono mu tego że śmiał wzgardzić kolligacją z królewską rodziną.
Morsztyn naówczas już przygotowany opuścić całkiem rzeczpospolitę, mający tu licznych przyjaciół i stosunki, zręczny, umiejący wszelką odegrać rolę jaka na niego przypadała — ważył się na spisek przeciw królowi... Nie miał Ludwik XIV czynniejszego ani doskonalszego agenta w Polsce nad niego.
Nie umiem powiedzieć prawda li było czy potwarzą co późniéj głoszono, a król taił i nie dopuszczał by się rozchodziło — iż spiskowi zamierzali nie tylko go z tronu zrzucić a wielkiego Hetmana Jabłonowskiego w miejscu jego okrzyknąć, ale nawet na życie Sobieskiego godzili.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.