Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

a jak zawsze przed Sejmem, w mieście przygotowania na przyjęcie licznych gości, a razem niepokój o rozruchy jakie oni z sobą przywożą. Mało co wypocząwszy, wedle wskazówek danych mi przez króla puściłem się na wywiadywanie po ludziach, a w tydzień byłem już pewnym, że się w istocie na coś zanosi dla króla groźnego, nie mówiąc już o Sejmie, który niezawodnie zerwać chciano.
Wielu bardzo przeciwko przymierzu rakuskiemu szemrało — przywiązując do niego to znaczenie co zawsze do rakuskich praktyk, to jest o panowanie tronu i zmienienie na dziedziczny, absolutum dominium. Nie chciano ani arcyksiężniczki na tronie ani Jakuba, choćby Mołdawja i Wołoszczyzna do Polski się przyłączyły... Wszystkie te przeciwko królowi głosy szerzyła partja francuzka, więcéj jak uważałem, oszczędzająca królowę niż króla.
Nie chciało mi się temu wierzyć, gdym się dowiedział że Hetmana Jabłonowskiego wciągnięto do spisku, a przynajmniéj na niego rachowano.
Vitry, Morsztyn, zawczasu byli bardzo czynni, i nie trudno przyszło dośledzić że ostatni bardzo często korespondował z królem i innemi osobami, że Vitry pieniądze odbierał znaczne, nie dla węgrów ale dla robót na Sejmie, na którym wcześnie oddanych sobie mieć chciała klika francuzka.
Nie zbywało na przyjaznych i oddanych królowi, którzy w niego wierzyli i po nim się wszystkiego spodziewali — ale byli to po większéj części ludzie małego znaczenia.
Brakło też na dowódcy obozowi temu, bo na Jabłonowskiego rachować było trudno. Królowa, któréj